KC jeszcze nie jest na swojej właściwej domenie konnacafe.pl bo nie ja jestem właścicielką domeny. A właściciel jest na wakacjach ;) Więc sobie jeszcze chwilkę poczekam na bloga o normalnym adresie, bez tego wieśniackiego "blogspot" w środku.
***
Znacie to cudowne uczucie, kiedy na nic się nie ma czasu i macie tak dużo do zrobienia?
Do poprawki: Znacie to OKROPNE uczucie?
No więc ja wybieram opcję numer jeden i doświadczam teraz CUDOWNEGO uczucia.
Ogólnie to siedzę przed kompem całymi dniami i nocami, więc niby się nic nie zmieniło, a jednak. Dużo się dzieje.
#Luzaczka jest oficjalnie wydrukowana! Stoi w wielkich pudłach i czeka na rozpakowanie. Gdyby nie to, że przebywam daleko poza domem, przyśpieszyłabym premierę #Luzaczka.i, skoro już FIZYCZNIE JEST. Gdy wrócę do domu, to rozważę wcześniejszą wysyłkę i przyśpieszenie premiery. Ucierpi na tym profesjonalizm (przesuwanie daty premiery?! kto to słyszał!) ale hej! ja NIGDZIE nie mówiłam, że jestem w czymkolwiek profesjonalistką ;)
#Luzaczka zmusiła mnie do nauki wielu technicznych i księgowych umiejętności. Do tej pory wszystkie płatności były przepuszczane przez inną firmę, od niedawna jest to firma TŻ. Więc teraz piszę ten post jako przerwę od wystawiania pietryliarda faktur. To fajna praca. Każda jedna faktura to jak olbrzymi LIKE, to jak niebieska łapa wielkości ziemskiego globu, trzymająca transparent: "ufam ci, żeś odwaliła robotę godną zapłaty". Każda przedpremierowo sprzedana książka to z jednej strony powoli spłacająca się pożyczka zaciągnięta na wydruk, a z drugiej strony taki właśnie superpozytywny komunikat, że gdzieś tam, pod tymi różnymi adresami na fakturach, są realni ludzie, którzy lubią mojego niechlujnego bloga. FAJNIE.
Poza tym ja strasznie lubię wypełniać rubryczki. Kilka lat temu miałam praktyki w PZJ. Przez miesiąc wprowadziłam dane setek osób zdających Odznaki Jeździeckie. To był błogi miesiąc. Kocham tabelki.
Robię sobie też przerwę od robienia transkrypcji wywiadów z emigrującymi Romami. Dobrze, że transkrypcje można robić wszędzie, bo aktualnie opiekuję się hotelem dla psów, a to takie miejsce, gdzie nie każdą pracę da się pogodzić ;)
Od następnego tygodnia będę szukać sobie w okolicy pracy. Mam bardzo konkretne wymagania co do niej i na szczęście wpisują się one w najłatwiej dostępne stanowsiak. Ma nie być mentalnie wyczerpująca, tak abym po jej odbębnieniu mogła usiąść do komputera i działać. Ma być blisko. Ma być na pół etatu. Ma nie mieć związku z pisaniem, końmi, pszczołami, social media i ma nie być przy komputerze, a najlepiej gdyby było po nocy, bo ja po godzinie 13-stej nie potrafię wykonywać umysłowej pracy, a tylko fizyczną. Tak, to będzie koniec świata, jeśli mnie nie przyjmą do Lidla ;)
Konieczność zdobycia stałego dochodu (bo ogólnie jestem freelancerką i stały dochód to ostatnia rzecz, która może spotkać freelancera) została podyktowana dwoma rzeczami. Kilka dni temu Adam zadzwonił, że znalazł sobie bardzo fajny kurs muzyczny menedżerski (kilka stów miesięcznie w plecy). To finansowy gwóźdź do trumny (bardzo potrzebny i cenny gwóźdź, ale dalej gwóźdź) naszego domowego budżetu, który i tak być może od połowy października zostanie ostro nadszarpnięty przez to, że... wracam na STUDIA. Za tydzień, 7 października, mam rozmowę kwalifikacyjną na Studia Literacko-Artystyczne w Krakowie. No cóż, jestem ostatnią osobą, która myślała, że wrócę na studia ;) Ale jeszcze zobaczymy, bo najpierw muszę się dostać. Ale jeśli się dostanę, to gwarantuję Wam - #Luzaczka będzie mieć kontynuację, ale dłuższą, bogatszą językowo i jeszcze lepiej skonstruowaną :)
Powolutku klaruje się pomysł zrobienia zbiorowego spotkania autorskiego na Cavalliadzie, z inicjatywy Ewy Szadyn (znanej m.in. z przygód młodej Stefci). Dzielę się tym cichutko, bo #Luzaczka jeszcze nie miała premiery i może świat uzna, że to doskonała podpałka do kominka i wtedy raczej nie będzie mowy o spotkaniach autorskich. Ale na razie się chwalę, bo jeśli by się udało, to byłoby świetnie, nie? Mogłabym wreszcie poznać części z Was w realu :)
Planowałam, by w następnym tygodniu pojechać do Kafla. Chciałabym utrzymać częstotliwość wizyt chociaż raz w miesiącu. Ale niestety z kasą krucho. Wolałabym jechać swoim autem, to jest jakieś 180 zł. Chętnie biorę blablacarowiczów, ale mało kto jeździ w środku tygodnia z Warszawy na ostatnie mazurskie zadupie. I jeszcze jesienią. Blabla jest prostym rozwiązaniem, ale przy lipcowym wyjeździe piątek-niedziela ;) A ja strasznie tęsknię za Kaflem!
A poza tym myślałam, że podczas tego tygodnia w hotelu uda mi się zrobić dwie rzeczy: zrobić Adamowi płytki cd (złożyć okładki i zamówić opakowania) oraz dokończyć ilustracje do "Ciuchów jeździeckich" / "Szafy koniarza" (jeszcze nie ma tytułu). Miał być kwartalnik zeszytów tematycznych, ale jedną "Szafę" robimy z Olą już od ponad roku, więc nie mam pewności, czy to tempo podchodzi pod kwartalnik xd.
Robienie ilustracji jest świetne. Kocham mazaki (OK, OK, promarkery...). Rysowanie nimi to najsuperowsza praca pod słońcem.
To tyle. Zamieszczam kilka moich bazgrołów z zeszytu do polskiego z PIERWSZEJ LICEUM. Żeby nie było, że mało końsko xd
piątek, 29 września 2017
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
-
Sponsoring w jeździectwie - zewnętrzne źródło pieniędzy na treningi, sprzęt, wpisowe, transport. Marzenie, co nie? O sponsora znacznie łatwi...
-
Jesień - dobra okazja na odświeżenie dawnego posta o pokonywaniu końskiego lęku przed wodą. Zastrzegam, że jest to post dla średniozaawansow...
-
Zgodzicie się, że jedną z pierwszych książek o koniach, jakie dostaje młoda jeździczka, jest atlas ras koni. Taki atlas nic nie wnosi do je...
BetMGM Casino Review - JTG Hub
OdpowiedzUsuńThe BetMGM Casino Mobile App allows you to 과천 출장샵 deposit 제주 출장샵 and withdraw cash using 전라북도 출장마사지 the same mobile device. It is not 군산 출장마사지 available on the 광명 출장샵 following casinos